Migrować jak Piotruś Pan

Joanna Nestorowicz / Ośrodek Badań nad Migracjami UW

W latach 1960-1962 z Kuby do Stanów Zjednoczonych wyemigrowało 14 tys. dzieci. Brały one udział w największym tego typu exodusie na Zachodniej Półkuli - operacji „Pedro Pan”. W Hawanie żegnali ich rodzice, w Miami niektórych witali krewni, innych brał pod opiekę Kościół Katolicki. Żyją w Ameryce już od 50 lat.

Historia historii

Jest rok 1960. Za sprawą zimnej wojny w stosunkach międzynarodowych panuje gorąca atmosfera. Nowy kubański przywódca, Fidel Castro, wprowadza radykalne reformy ekonomiczne i społeczne. Marksistowsko-leninowski projekt nowego państwa uwzględnia m.in. nacjonalizację gospodarki i represje wobec przeciwników zmian. Rząd USA z coraz większym niepokojem patrzy na południe, alarmowany proradziecką polityką wyspiarskiego sąsiada. Prezydent Eisenhower nakłada na Kubę embargo gospodarcze. Jego następca, J. F. Kennedy daje przyzwolenie na „Projekt Kuba”, który ma na celu odsunięcie Castro od władzy. Grunt, żeby przewrót wyglądał na inicjatywę samych Kubańczyków. Amerykanie skupiają się więc, przynajmniej oficjalnie, na wojnie psychologicznej. Bronią w walce z propagandą Castro staje się propaganda Kennedy’ego. Postrach wśród kubańskich rodziców budzą doniesienia o planach Castro na indoktrynowanie dzieci. Młodzi ludzie mają wstępować do organizacji pionierów, a niektórzy nawet jechać do ZSRR, gdzie będą kształcić postawę wierności wobec komunistycznej ideologii. Tak wychowane pokolenie ma stać się przyszłością socjalistycznej republiki.

W powyższych okolicznościach dyrektor amerykańskiej szkoły w Hawanie, James Baker, ojciec z rzymsko-katolickiej Archidiecezji Miami Brian Walsh i amerykańscy urzędnicy łączą siły. Choć przypuszcza się, że przyświecały im różne cele, działanie miało być spójne. Chodziło o zapewnienie wyjazdu kubańskich dzieci do Stanów Zjednoczonych. Operacji nadano nazwę „Pedro Pan”.

Chronologia wydarzeń

1959 r.: do władzy dochodzi Fidel Castro

26 grudnia 1960 r.: Sixto i Vivian Aquino są pierwszymi dziećmi przewiezionymi do USA w ramach operacji „Pedro Pan”

styczeń 1961 r.: USA zrywa stosunki dyplomatyczne z Kubą, likwidując ambasadę i uniemożliwiając uzyskanie wiz na drodze oficjalnej

kwiecień 1961 r.: nieudana Inwazja w Zatoce Świń mająca na celu obalenie rządu Fidela Castro - koordynowana przez amerykańskie CIA za prezydentury Johna F. Kennedy’ego, realizowana przez przeszkolonych w działaniach wojskowych kubańskich imigrantów osiedlonych w USA - skutkowała radykalizacją reżimu komunistycznego na Kubie, operacja „Pedro Pan” zostaje zintensyfikowana

październik 1962 r.: kubański kryzys rakietowy, ZSRR likwiduje zainstalowane na wyspie wyrzutnie rakietowe, USA obiecują w zamian nie atakować Kuby, granice pomiędzy USA i Kubą zostają zamknięte ostatecznie, kolejne loty pomiędzy krajami nie są możliwe

22 października 1962 r.: zakończenie operacji „Pedro Pan”, w ramach programu do USA w sumie wyemigrowało ponad 14 tys. dzieci

Operacja „Pedro Pan”

Z perspektywy Archidiecezji Miami operacja ma wymiar czysto humanitarny. Celem ma być uchronienie dzieci kubańskich opozycjonistów przed indoktrynacją. Oficjalny cel rządu USA nie jest znany do dziś. Można jednak domniemywać, że wobec panującej atmosfery politycznej dla Ameryki zaangażowanie w operację „Pedro Pan” ma służyć uwiarygodnieniu tez o bezwzględności komunistycznego reżimu na Kubie i działań bloku wschodniego w ogóle.

Początkowo dzieci mają podróżować do USA na podstawie wiz edukacyjnych i pozostać za granicą przez parę miesięcy - do czasu sukcesu inwazji w Zatoce Świń (zob. Ramka). Ameryka zrywa jednak stosunki dyplomatyczne z Kubą. Operacja w Zatoce Świń okazuje się porażką. Oficjalne wizy zostają zastąpione promesami wjazdu i są dystrybuowane poprzez nieformalne sieci, m.in. za pośrednictwem o. Walsha i kierowanego przez niego Catholic Welfare Bureau. Ten sposób organizowania  wyjazdów okazuje się bardzo selektywny - zdecydowana większość kubańskich „Piotrusiów Panów” jest, zgodnie ze swym archetypem, białymi chłopcami w wieku 12-16 lat, wywodzącymi się z klasy średniej. Połowa dzieci pochodzi z Hawany, 95 proc. jest katolikami. Rodzice, których dzieci otrzymały promesy wjazdu, zawożą je na lotnisko i odprowadzają do samolotów do Miami. Niemowlakom przyczepiają do ubrania kartki z danymi kontaktowymi. Na lotnisku w Miami dzieci odbierają pracownicy Catholic Welfare Bureau. W USA połowa z ponad 14 tys. dzieci trafia do krewnych, druga połowa - do domów dziecka i rodzin zastępczych. Zostają rozlokowani w 35 stanach. Niektórym po kilku miesiącach udaje się połączyć z rodziną, jednak są i tacy, którzy już nigdy nie zobaczą rodziców.
Po zwiększeniu izolacji Kuby w związku z kryzysem rakietowym 1962 r. łączenie rodzin w USA przez kilka lat nie było możliwe. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1965 r., kiedy rozpoczęła się trwająca do 1973 r. fala migracji uchodźczych. Jednak wtedy wiele dzieci nie było już wcale dziećmi.

Kontrowersje

Jakie motywacje leżały u podstaw operacji „Pedro Pan”? To jednoz pytań, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Przez Fidela Castro operacja była nazywana „cynicznym manewrem propagandowym, którego nie powstydziłby się sam Goebbles”. Decyzja o wysłaniu dzieci do obcego kraju miała być według niego podszyta strachem wywołanym przez amerykańskie doniesienia o tym, że rodzice, których dzieci pozostaną na Kubie, de facto stracą prawa rodzicielskie na rzecz reżimu. Z drugiej strony głoszono też teorie, jakoby cała akcja była strategicznie wykorzystywana przez kubańskiego wodza rewolucji. Przypuszcza się, że Castro nie reagował, bo operacja „Pedro Pan” była w rzeczywistości po jego myśli - chciał pozbyć się ludzi, którzy mogli w przyszłości stanowić opozycję dla systemu.

Pojawiają się także głosy, że rząd amerykański, wydając wizy wyłącznie dzieciom, celowo rozbił rodziny, wprowadzając chaos, potęgując uczucie niepokoju i braku wiary w nowy ład społeczny. Z dostępnych źródeł można wnioskować, że operacja „Pedro Pan” była istotnie nieodłącznym elementem „Projektu Kuba”. Jak daleko sięgała jednak bezwzględność amerykańskiej polityki? Nie wiadomo. CIA utajniła część akt dotyczących operacji. Przy braku oficjalnych źródeł i emocjonalnych przekazach ustnych pojawiają się kolejne nieweryfikowalne jak dotychczas hipotezy. Jedna z nich głosi, że dzieci uczestniczące w exodusie były swoistymi zakładnikami i stanowiły kartę przetargową Amerykanów, zapewniając ścisłą współpracę pozostających na Kubie rodziców - opozycjonistów wobec reżimu Castro. Według innych przypuszczeń, emigracja dotyczyła tylko dzieci, aby ich rodzice mogli poświęcić się walce z reżimem bez obawy o losy swych pociech w razie niepowodzenia. We współczesnych amerykańskich doniesieniach prasowych można znaleźć eksperckie opinie, że „Pedro Pan” była operacją CIA, której celem  był drenaż mózgów z Kuby w celu osłabienia kraju. 

Nibyzakończenie

Wiedzy na temat realiów operacji „Pedro Pan” często nie są w stanie dostarczyć sami uczestnicy - wielu nie jest świadomych rozmiarów i tła działań, które sprowadziły ich do USA. Rządy USA i Kuby nie są zainteresowane ujawnieniem oficjalnych dokumentów. W sprawie największej akcji emigracyjnej dzieci na Półkuli Zachodniej pozostaje wiele niejasności. Dopóki nie zostaną one rozstrzygnięte, dopóty nie będziemy wiedzieli, jak 14 tys. małych Kubańczyków kształtowało relacje kubańsko-amerykańskie przez ostatnie 50 lat.

Opublikowano w numerze: 31 / Październik 2011 | Kategoria: Historia migracji