Kiedy Azjata chce w Polsce zarobić

Pracujący i prowadzący własne biznesy w Polsce Chińczycy i Wietnamczycy byli obiektem jednego z najnowszych badań Instytutu Spraw Publicznych. Na podstawie wywiadów oraz obserwacji uczestniczących prowadzonych w Wólce Kosowskiej, Jaworznie oraz halach targowych przy ul. Marywilskiej w Warszawie badacze przyglądali się wzajemnym relacjom pomiędzy Polakami a migrantami z Azji, stosunkowi emocjonalnemu wobec cudzoziemców oraz procesowi powstawania stereotypu Chińczyka i Wietnamczyka.

Jedną z kluczowych obserwacji z badania jest wskazanie, że treść stereotypu w dużej mierze zależy od płaszczyzny, na której dochodzi do kontaktu między grupami. Choć sondaże pokazują, że ogólnie Polacy postrzegają Azjatów jako ludzi ciepłych, grzecznych, ale zarazem niezbyt kompetentnych i wymagających pomocy, to przeprowadzone wywiady wykazały, jak odmiennie postrzegamy cudzoziemca-pracownika, cudzoziemca-pracodawcę i cudzoziemca-konkurenta. Jednocześnie, dało się zauważyć, jak trudno jest w stosunku emocjonalnym do cudzoziemców oddzielić pochodzenie etniczne danej osoby od jej pozycji ekonomicznej. Przykładowo, „cwaniactwo” wietnamskiego kontrahenta, początkowo postrzegane tylko przez pryzmat relacji biznesowej, zaczyna być generalizowane na całą grupę Wietnamczyków, także w innych sytuacjach.

Drugim przyczynkiem do negatywnej stereotypizacji badanych grup etnicznych może być niespełnianie przez nie naszych własnych wyobrażeń. Jak podkreśliła w swoim komentarzu do badania dr Teresa Halik z Wydziału Orientalistycznego UW, wśród Polaków nierzadkie jest przekonanie, że Chińczycy przyjeżdżający do Polski w celach biznesowych będą bogaci, a więc będą mogli zatrudniać szukających pracy Polaków. Oczekiwanie to może wynikać z obserwowanego za pośrednictwem mediów dynamicznego rozwoju Państwa Środka. Tymczasem chińscy przedsiębiorcy często okazują się być jedynie drobnymi handlarzami, oferującymi względnie mało miejsc pracy i oszczędnie gospodarującymi swoimi pieniędzmi w relacji z polskimi pracownikami. Gdy nie pasuje to do zrodzonych w naszych głowach wyobrażeń, łączonych z licznymi nowymi miejscami pracy i powstaniem lokalnego centrum handlu na miarę Szanghaju, zaczynamy mieć pretensje - nie o to, że ktoś jest takim przedsiębiorcą, tylko o to, że ktoś jest takim... Chińczykiem.        

JN

Źródło: Instytut Spraw Publicznych.

Opublikowano w numerze: 36 / Czerwiec 2012 | Kategoria: Imigranci w Polsce