Amerykański sen się spełnia… przed wyborami

W czerwcu br., na kilka miesięcy przed prezydencką elekcją, Barack Obama ogłosił wstrzymanie deportacji cudzoziemców do 30 roku życia, którzy przybyli do USA mając mniej niż 16 lat, zamieszkują nielegalnie na terenie USA od co najmniej pięciu lat, są niekarani, a ponadto uczą się, posiadają dyplom szkoły wyższej albo służyli w amerykańskiej Straży Granicznej tudzież amerykańskiej armii. Według szacunku Migration Policy Institute (MPI), dzięki zarządzeniu obecnego gospodarza Białego Domu wydalenia może uniknąć aż 1,76 mln młodych imigrantów.

Zarządzenie Obamy nie stanowi systemowego rozwiązania problemu dziesiątek tysięcy nieudokumentowanych cudzoziemców, którzy znaleźli się w USA jako dzieci. Co prawda, będą oni mogli starać się o czasowe zezwolenie na pracę, numer ubezpieczenia społecznego uprawniający np. do starania się o prawo jazdy, ale wciąż będą żyli niejako w zawieszeniu, niepewni, czy np. nowy prezydent nie zmieni polityki wobec imigrantów. By utorować im drogę do stabilnego statusu pobytowego, a nawet do obywatelstwa, konieczne byłoby przyjęcie przez Kongres tzw. DREAM Act (akronim od Development, Relief and Education for Alien Minors). A ten już raz w 2010 r. - w wyniku sprzeciwu Republikanów - został na Kapitolu odrzucony. Sprawa nie jest jednak całkowicie przegrana. Jeszcze niedawno kategorycznie sprzeciwiający się wszelkim amnestiom dla cudzoziemców Mitt Romney, republikański konkurent Baracka Obamy w wyścigu o amerykańską prezydenturę, dziś deklaruje, że gotowy jest rozważyć zaakceptowanie republikańskiego projektu DREAM Act zaproponowanego przez będącego potomkiem kubańskich imigrantów senatora z Florydy, Marco Rubio.    

RS

Opublikowano w numerze: 37 / Sierpień 2012 | Kategoria: Migracje w UE i na świecie