Ziemia nieobiecana dla „nielegalnych” imigrantów

W miarę słabnięcia w ostatnich latach aliji, czyli imigracji Żydów z różnych części świata do Izraela, wzrasta liczba imigrantów o nieuregulowanym statusie prawnym, którzy nie mają żydowskich korzeni. Szacuje się, że w ostatnich pięciu latach do tego kraju przedostało się ok. 60 tys. osób będących w takiej sytuacji. Największe grupy nieudokumentowanych imigrantów tworzą przybysze z Sudanu i Sudanu Południowego oraz Erytrei, którzy przedostają się do Izraela od strony Egiptu przez półwysep Synaj. Wielu z nich zabiega o uzyskanie statusu uchodźcy, choć status ten przyznawany jest tylko nielicznym, którzy i tak potem funkcjonują w sensie administracyjnym w oparciu o odnawiane co trzy miesiące pozwolenia na pobyt czasowy. Na najliczniejsze skupiska imigrantów afrykańskich można natrafić w Tel Awiwie, który zamieszkuje ponad 60 proc. imigrantów, i w turystycznym Ejlacie, gdzie mieszka i pracuje ok. 20 proc. z nich. Mniejsze grupy afrykańskich przybyszów mieszkają w Aszdodzie, Jerozolimie i Aradzie. Zamieszkują najczęściej najbiedniejsze dzielnice miast i wykonują najmniej opłacalne prace, szczególnie w przemyśle hotelarskim. Ponad 3/4 nieudokumentowanych imigrantów w Izraelu to mężczyźni, którym udało się przetrwać trudy wędrówki przez Synaj do swojej „ziemi obiecanej”.

W ostatnich miesiącach zarówno prawicowi, jak i lewicowi politycy izraelscy wyjątkowo mocno podkreślają, że Izrael to nie ziemia obiecana dla imigrantów o nieuregulowanym statusie prawnym. Jednym ze wspomnianych polityków jest należący do Partii Pracy mer Tel Awiwu, Ron Huldai, którego rodzice mieszkali w przedwojennej Łodzi. W grudniu 2011 r. zwrócił się z prośbą do premiera Benjamina Netanjahu, by ten podjął zdecydowane kroki przeciwko nielegalnej imigracji, która budzi poważny niepokój wśród mieszkańców niektórych dzielnic miasta. Kulminację niechęci wobec imigrantów „bez papierów” można było zaobserwować pod koniec maja 2012 r.,  gdy w dzielnicy Hatikwa w Tel Awiwie, zamieszkiwanej najczęściej przez Afrykańczyków, doszło do zamieszek, w wyniku których ucierpiało nie tylko wielu imigrantów, ale też zniszczone zostały prowadzone przez nich małe biznesy. Podczas prawicowej demonstracji, która poprzedziła zamieszki, dało się słyszeć m.in. takie slogany, jak „Czarni wynocha” i „Sudańczycy do Sudanu”.

Społeczeństwo izraelskie w kwestii nielegalnej imigracji jest podzielone. Część przywołuje biblijną maksymę „Wy także miłujcie cudzoziemca, boście sami byli cudzoziemcami w ziemi egipskiej” i sympatyzuje z czarnoskórymi imigrantami. Część mówi, że czuje się obco we własnym państwie, jeśli całe miasta zdominowane są przez imigrantów. 

  KP

Opublikowano w numerze: 37 / Sierpień 2012 | Kategoria: Migracje w UE i na świecie