Oko na Maroko

Cieśnina Gibraltarska to najkrótsza droga pomiędzy Europą a Afryką. Jej szerokość w najwęższym miejscu to zaledwie 14 km, które prom może pokonać w nieco więcej niż pół godziny. To również szlak przemytniczy, którym na Stary Kontynent płyną narkotyki oraz nieudokumentowani imigranci. Jednym z najważniejszych aktorów w regionie jest Maroko, które nie tylko samo jest państwem pochodzenia emigrantów, ale i krajem tranzytowym dla uchodźców z Afryki Subsaharyjskiej.

Maroko - wcześniej pole ścierania się interesów kolonialnych potęg - na podstawie porozumienia zawartego w Fezie w 1912 r. stało się protektoratem Francji. Związki z Republiką dały o sobie znać w latach 1960., już po odzyskaniu przez kraj niepodległości (1956 r.), gdy mieszkańcy Maroka zaczęli przyjeżdżać do Europy do pracy na mocy podpisanych umów m.in. z RFN, Belgią i Niderlandami czy Francją. W zamyśle Europejczyków - jedynie tymczasowo. Po kryzysie naftowym w 1973 r. zapotrzebowanie na niewykwalifikowanych pracowników zmalało - w przeciwieństwie do strumienia migrantów, który tymczasem zaczął wręcz przybierać na sile. Imigranci przyjeżdżali licznie, a za nimi ich rodziny. To, co na początku miało być tylko tymczasową wymianą pieniędzy za pracę, zamieniło się w migrację osiedleńczą.

Dzisiaj Maroko nie przestaje być krajem emigracji, przy czym wykształceni obywatele w większości wybierają Stany Zjednoczone czy Kanadę, a Europę - przede wszystkim pracownicy niewykwalifikowani. Równocześnie, to północnoafrykańskie królestwo jest krajem tranzytowym dla uchodźców z takich państw jak m.in. Nigeria, Sudan czy Somalia. „Maroko przypomina drzewo: jego korzenie sięgają Afryki, a liście oddychają Europą” - powiedział o swym kraju Hassan II, który w 1987 r. złożył formalny wniosek o członkostwo w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej. Wniosek został odrzucony, ale europejskie aspiracje Królestwa nie zmalały. Więcej niż partner, mniej niż członek. Kraj przejmuje wiele z europejskich rozwiązań. Ale to, co płynie ze Starego Kontynentu, to nie tylko zachodnie zwyczaje, ale również strumień pieniędzy w postaci pomocy rozwojowej.

Bruksela stawia jednak warunki i w zamian za fundusze domaga się efektywnej walki z nielegalną imigracją. Skutek jest taki, że wielu uchodźców z głębi kontynentu - nie mogąc przedostać się dalej do Europy, ale i nie chcąc wracać do kraju pochodzenia - zostaje w Maroku,  stając się realnym problemem dla tego kraju. Tym bardziej, że chce on podtrzymać dobrosąsiedzkie stosunki z innymi państwami afrykańskimi. Rozwiązaniem, choćby częściowym, ma być powołanie „Afrykańskiego Przymierza na Rzecz Migracji i Rozwoju” [An African Alliance for Migration and Development], co zostało zaproponowane przez Maroko na forum Narodów Zjednoczonych 1 października br. Wśród głównych celów porozumienia wymienia się współpracę pomiędzy państwami afrykańskimi, w tym w zakresie wymiany doświadczeń i dobrych praktyk
w obszarze polityki migracyjnej.

KM.

Opublikowano w numerze: 44 / Październik 2013 | Kategoria: Migracje w UE i na świecie