Gdy długi rubel się skraca*

Wejście w życie nowych, zaostrzonych reguł dotyczących pobytu i pracy cudzoziemców na terenie Federacji Rosyjskiej** zbiegło się w czasie ze spadkiem kursu rubla wywołanym obniżką cen ropy naftowej na światowych rynkach i antyrosyjskimi sankcjami ze strony Zachodu. Wobec spadku notowań rosyjskiej waluty oraz wzrostu kosztów legalizacji pobytu i pracy w Rosji potencjalne zyski z migracji stają się relatywnie niskie w stosunku do wiążących się z nią kosztów (zarówno materialnych - kosztów dojazdu i zakwaterowania, jak i niematerialnych - kosztu rozstania z bliskimi). W efekcie Rosja straciła na atrakcyjności jako kraj docelowy migracji zarobkowej. Czy powinna obawiać się braku rąk do pracy?

Tego typu groźby pojawiały się w mediach na początku roku. W styczniu Federalna Służba Migracyjna donosiła o 70-procentowym spadku liczby migrantów przyjeżdżających do kraju. W połowie lutego opublikowała jednak sprostowanie mówiące o spadku rzędu 8 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Pisano o pełnych pociągach odchodzących z rosyjskich miast w kierunku Azji Centralnej i pustych składach przyjeżdżających do Rosji. Możliwe, że faktycznie odnotowano wzmożone powroty do krajów pochodzenia, ale faktem jest też, że zimowe miesiące, kiedy pracy jest mniej, zwyczajowo są czasem powrotów do domu. Należałoby poczekać do lata, aby zobaczyć, czy liczba migrantów rzeczywiście się zmniejszyła. Poza tym należy pamiętać, że pozostanie w kraju pochodzenia lub powrót tam często nie jest alternatywą dla migracji do Rosji. Gospodarki krajów pochodzenia nie są w stanie zapewnić tym ludziom pracy. Co więcej, w dłuższej perspektywie czasowej kryzys ekonomiczny w Rosji na pewno odbije się na innych krajach regionu, szczególnie tych, których gospodarki są silnie uzależnione od transferów pieniężnych od migrantów. Część migrantów może wprawdzie wybrać inne kraje (np. Kazachstan, Turcję czy Azerbejdżan), ale raczej nie należy spodziewać się, że wchłoną one całość odpływu z Rosji.

Problem ewentualnego braku rąk do pracy w dużych miastach można by teoretycznie rozwiązać za pomocą rosyjskich zasobów. Kryzys polityczny i ekonomiczny ma bowiem również inne konsekwencje migracyjne. Rosję opuszczają wysoko wykwalifikowani migranci, w tym inwestorzy, a firmy tną koszty i redukują liczbę pracowników. Stymuluje to migracje wewnętrzne - nowi bezrobotni ruszają do dużych miast w poszukiwaniu pracy. Czy będą skłonni zastąpić migrantów na ich niskopłatnych i niewymagających wysokich kwalifikacji stanowiskach? Jak na razie wydaje się to raczej mało prawdopodobne.      

               ZB

* W języku rosyjskim funkcjonuje wyrażenie za dlinnym rublem (dosłownie: za długim rublem) używane na ogół w zestawieniu z czasownikami jechać/gnać, które oznacza dążenie do łatwego zysku czy szukanie wyższych zarobków. Często stosowane jest w odniesieniu do migracji zarobkowej.

** M.in. konieczność zdawania egzaminu z języka rosyjskiego, wyższe opłaty za patenty, konieczność posiadania ubezpieczenia zdrowotnego, niemożność przekraczania granicy na podstawie paszportu wewnętrznego - o tym wszystkim pisaliśmy w poprzednich numerach „BM”.

Opublikowano w numerze: 51 / Czerwiec 2015 | Kategoria: Migracje w UE i na świecie